W grupie nie tylko raźniej ale i bezpieczniej. Na nic nie przydał się mroczny bałwan Evrona. Może na początku wystraszył niejedną, mała pandę z Panfu. Później, kiedy oswoiliśmy się z jego obecnością na zamkowym dziedzińcu, to już nie był taki groźny. W jego stronę leciały celne śnieżki i niemiłe słowa. Odwzajemniał się zamrażając nas na kość. A do tego ten szyderczy śmiech, który niósł się w zamkowych murach.
Ale pandy to nie tchórze, a do tego mają swoją wróżkę Kamarię i Profesora Bookworma. Szczególnie nasz niezawodny Profesorek zasłużył na pochwałę. Jego genialny wynalazek zabezpieczył nas przed zamrożeniem. Teraz mogliśmy pozwolić sobie na więcej swobody w starciu z "zimnym" wysłannikiem wodza bitterlandczyków.
Kiedy pojawił się pomysł z suszarkami, to już było prawie pewne zwycięstwo. No może, tak trochę później uwierzyliśmy w końcowy sukces.
Jak bardzo często na Panfu, do zwycięstwa przyczyniła się gra w jednej drużynie. Solidarna praca zespołowa zamieniła groźnego śniegowego potwora w kałużę wody. Jeśli byśmy robili to w pojedynkę, to mogę się założyć, że trwałoby to do Wiosny. A tak, mamy załatwionego kolejnego łobuza. Zły bałwan okazał się kolejnym niewypałem Evrona. Jego plan zakończył się niepowodzeniem. Kolejny raz możemy z ulgą odetchnąć i świętować wspólny sukces. Koszmarny bałwan i cały ten plan przeszedł do historii.
Ale niech to nas nie zniechęci do bałwanków. Śniegowa postać zawsze była i będzie miłym elementem zimowej zabawy. Korzystajmy ze śniegu i lepmy swoje bałwanki.
Pisał dla Was Reporter Kapi1000
Related Article:
1 komentarze:
Witaj z powrotem :)
Prześlij komentarz