piątek, 7 maja 2010

Czekają...i czekają


Od razu przyznaję się bez bicia, że już trochę czasu minęło od mojej ostatniej wizyty w Restauracji. Przyczyną nie jest to, że nie lubię barów i restauracji ale to, że ostatnio mało czasu spędzam jedząc poza chatką. Postanowiłam, że wybiorę się do Restauracji i sprawdzę co słychać u Bruno, a przy okazji spytam się czy mają jakieś nowe, smaczne dania. Idąc w kierunku Restauracji szłam z wesołą miną na twarzy, jednak wracając z powrotem, mina w ogóle nie była taka jak wcześniej. Powodem smutku było to, że w w Restauracji już nikt nie jada. Nie zastałam ani jednej pandy. Owszem - może w soboty, niedziele jakaś grupka pand umawia się na obiad, ale to nie to samo co kiedyś. Przypomniałam sobie stare chwile, gdy wchodząc do Restauracji mogłoby się zgubić w tłumie. Tłok był niesamowity ! A dziś ? Jest znacznie inaczej. Pandy widocznie są na diecie, nie chcą być grube, choć ćwiczących do zrzucenia kilogramów też za dużo nie widać ... Zrobiło mi się trochę żal Bruno, w końcu on na tym zarabia. Trochę dziwnie się poczułam - ja sama nie lubiłam jadać poza chatką, ale tego Bruno powiedzieć przecież nie mogłam, zrobiłoby mu się jeszcze bardziej przykro. Usiadłam na krześle. Na stoliku czekały już zapalone świeczki, wosk spływał już widocznie od około godziny, bo świeczka była bardzo mała, widocznie Bruno spodziewał się klientów, jednak na próżno. Talerze lśniły czystością, dania czekały przyszykowane na stole obok. Sztućce czekały aż ktoś wreszcie złapie je do swych łapek i ...wreszcie użyje. Długie, zapalone lampy nad stolikami świeciły, świeciły z nadzieją, że komuś będzie widoczniej na stoliku. Ale niby komu, jak nikt już nie odwiedza naszej starej, dobrej Restauracji ? Już nie miałam tak dobrego humoru. Być może Restauracja nie błyska popularnością, i Bruno najwidoczniej o tym wie, ale ma też nadzieję, nadzieję, że ktoś w końcu stanie w drzwiach Restauracji i zawita w jej progi.
A sztućce, dania i krzesła...czekają ... i czekają. Może kiedyś się doczekają ? Tego nie wiedziałam ani ja, ani ... najwyraźniej Bruno. Z smutkiem pożegnałam właściciela Restauracji i udałam się do mojej chatki. I nadal myślałam o tym, że wreszcie krzesła, sztućce i Bruno ...doczekają się wizyty pand. Nawet nie wiemy, jak wielką by Mu to sprawiło radość. Ale ważne, że czeka ... i czeka ...


                                                                                                                         Reporter Laurii22

Related Article:

5 komentarze:

RN pisze...

Świetny artykuł :)
Choć wydaje mi się, że Bruno to 100% boy.

Anonimowy pisze...

Dziękuje Tamaki ;)
Wiem, wiem..ale większość pand mówi na nią girl więc teraz już nie wiem ;))

Kapi pisze...

Mi też się trochę kręci czy Bruno jest boy'em czy girl bo w misjach jak piszą jej słowa w dialogach to było np. powiedziałem, a w kolejnej misji powiedziałam...
... więc nie wiadomo czy jest boyem czy girl.

Anonimowy pisze...

Mnie się wydaje, że to raczej chłopak.

Anonimowy pisze...

Jupii ! Wyróżnienie !
Spełniło się moje marzenie !
Dziękuje Tamaki !! ;)

Prześlij komentarz


Related Posts with Thumbnails
 

Wspólne opowiadanie

Chcesz być współautorem tego opowiadania?
Dopisz kolejne zdanie lub dwa :)
[ Zobacz | | Napisz ]

Licencje

Ostatnie numery:

Search This Blog

Archiwum

Roczniki:

2009 (1037) 2010 (2986) 2011 (464) 2012 (458) 2013 (59)

Kalendarz

Kapsuła Czasu

Czytelnicy

Miejsce na Twoją Reklamę:

[ Zobacz | | Napisz ]

Najlepsze Blogi Panfu
widgets
Copyright 2010 Reporterzy Panfu. All rights reserved.
Themes by Bonard Alfin and Tamaki l Home Recording l Blogger Template