Max na Przylądku- wszystko w porządku

Siemanko Pandy :)
Właśnie ujrzałem nowy wpis w oficjalnym Dzienniku Maxa i Elli. Jest tam wyraźnie napisane, że nasz reporter jest już ku rozwiązaniu zagadki. Dzisiejsza przygoda chłopca odbywała się w skrytym a zarazem tajemniczym miejscu o nazwie Przylądek Dobrej Nadziei. Jest to półwysep położony na południowym brzegu RPA, który jest przepiękny, ale też bardzo niebezpieczny! Klimat jest bardzo wilgotny, ponieważ cały czas występują sztormy i burze, a do tego wspomaga je gęsta mgła. Nie dziwię się, dlatego zatonęło tutaj tak wiele statków. Wybrzeże jest naszpikowane skałami, które pokrywa piach. Nasza reporterka Ella wtrąciła słuszne zdanie, że nazwa, którą jeszcze raz przypomnę- Przylądek Dobrej Nadziei, nie jest zbytnio dobrana. Nieco później Max znalazł w swoim przewodniku legendę o latającym Holendrze! Reporter tylko wspomniał, że jest to klucz do rozwiązania zagadki, ale najpierw musi ją przeczytać. Do artykułu zamieszczam obrazek Statka Widmo. Myślę, że jest to bardzo przerażająca przygoda, mnie już ciarki przechodzą! Następna część już niebawem :)

Legenda o latającym Holendrze- Rejs przebiegał gładko, aż do Przylądka Dobrej Nadziei w Afryce, gdzie rozpętał się straszliwy sztorm. Na nic się zdała walka z żywiołem i wszelkie próby dalszej żeglugi, ale Van der Decken za nic miał gorące prośby marynarzy, którzy błagali go, by zatrzymał żaglowiec. Kapitan miotał obelgi, bluźnił Bogu i przysięgał, że dopłynie do Zatoki Stołowej mimo burz. Nagle na pokładzie ukazał się Anioł. Kapitan nie oddał mu czci, wręcz przeciwnie! Strzelił do niego z pistoletu, a z ust tajemniczej postaci wydobył się pomruk, który oznajmiał, że kapitan nigdy nie zazna spokoju i będzie przynosił nieszczęście wszystkim, którzy go spotkają. Tak też się stało. Kiedy pomarli wszyscy marynarze, statek-widmo z załogą złożoną z ruchomych szkieletów nadal żeglował po morzach pod dowództwem nieśmiertelnego kapitana Van der Deckena.

Trzymajcie łapki na pulsie!
Reporter Katara132

Related Article: